Recenzja filmu

Przysięga (2005)
Kaige Chen
Dong-gun Jang
Cecilia Cheung

Wojownicy z Krainy Śniegu

Komercyjne i artystyczne sukcesy <a href="http://www.filmweb.pl/Film?id=1394" class="n"><b>"Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka"</b></a>, <a href="http://hero.filmweb.pl/"
Komercyjne i artystyczne sukcesy "Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka", "Hero", czy wreszcie "Domu latających sztyletów" sprawiły, że fantastyczne produkcje z gatunku wuxia pian zaczęły cieszyć się ogromnym zainteresowaniem nie tylko producentów, ale i reżyserów, którzy wcześniej z tego rodzaju filmami niewiele mieli wspólnego. Znalazł się wśród nich Chen Kaige, laureat Złotej Palmy za "Żegnaj moja konkubino", który za 35 milionów dolarów zrealizował "Przysięgę" - najdroższy obraz w historii chińskiej kinematografii. Niestety, olbrzymi budżet, utalentowany autor za kamerą i gwiazdorska obsada złożyły się na produkcję, mającą szansę spodobać się jedynie największym fanom azjatyckich widowisk spod znaku wuxia pian. 3000 tysiące lat temu, w królestwie, w którym bogowie żyli obok ludzi mała dziewczynka Qingcheng składa pochopną przysięgę potężnej bogini. Zostanie obdarzona zachwycającą urodą, a mężczyźni będą gotowi się dla niej zabijać, jednak jej samej nie będzie dane zaznać miłości, a wszyscy, których pokocha umrą. Dwadzieścia lat później piękna Qingcheng jest faworytą króla, a o jej serce rywalizują najpotężniejsi mężczyźni w państwie: zły książę Wuhuan i dzielny, choć arogancki generał Guangming. Kobieta nie jest obojętna również obdarzonemu nadnaturalnymi zdolnościami niewolnikowi Kunlunowi, jednemu z ostatnich potomków tajemniczego plemienia z Krainy Śniegu. Chen Kaige w wywiadach zdradza, że scenariusz "Przysięgi" powstał w oparciu o starochińskie legendy i baśnie. Nie przeczę. Sęk w tym, że Kaige nie za bardzo wiedział jaką historię chce na ich podstawie opowiedzieć. W "Przysiędze" znalazło się miejsce na tragiczną miłość, zemstę, walkę o władzę, ale wątki te połączono ze sobą w tak chaotyczny sposób, że niekiedy ciężko zrozumieć "o co biega". Decyzje bohaterów niejednokrotnie przeczą logice, ich zachowanie budzi zdumienie wśród widzów, a niekiedy - czego na pewno nie życzyłby sobie reżyser - niekontrolowaną wesołość. Zdaję sobie sprawę, że scenariusze w przypadku produkcji z gatunku wuxia pian niekiedy pozostawiają wiele do życzenia. Już "Dom latających sztyletów" okazał się fabularnym rozczarowaniem, jednak Zhang Yimou potrafił zamaskować mielizny scenariuszowe swojego filmu perfekcyjnie sfilmowanymi scenami walk oraz piękną scenografią i kostiumami. Niestety, Chenowi Kaige nie udało się tego powtórzyć. "Przysięga" również od strony wizualnej nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań. Mający do dyspozycji 35 milionów dolarów chiński reżyser nie musiał się ograniczać. Na potrzeby filmu uszyto zachwycające kostiumy, zdjęcia zrealizowano w pięknych lokacjach, a w scenach grupowych brało udział nawet do tysiąca statystów jednocześnie. "Przysięga" była pomyślana jako pełne rozmachu widowisko i tak też była kręcona. Dlatego też nie potrafię zrozumieć, dlaczego w zrealizowanej w XXI wieku superprodukcji znalazły się efekty specjalne sprawiające wrażenie, jakby zrealizowano jej wiele lat temu i nie na najlepszym sprzęcie. Praktycznie w każdej scenie, w której użyto CGI widz wie, że patrzy na komputerową animację, a nie na żywych aktorów, co sprawia, że jeszcze bardziej dystansuje się od i tak nieprawdopodobnej i niewiarygodnej historii. Oczywiście znalazło się w filmie wiele pięknych scen. Kobieta zamknięta w złotej klatce, czy pojedynek pomiędzy Wuhuanem a Kunlunem i wspierającym go Białym Wilkiem to sekwencje, które zapadają w pamięć podobnie jak wspomniane już przepiękne kostiumy, doskonała muzyka Klausa Badelta, zdjęcia laureata Oscara Petera Pau, czy wreszcie brawurowa kreacja Nicholasa Tse w roli złowrogiego księcia Północy. Problem w tym, że przy niedopracowanym scenariuszu i dalekich od doskonałości efektach specjalny to stanowczo za mało, abyśmy wyszli z kina zadowoleni. "Przysięga" ma szansę się spodobać, ale tylko najbardziej oddanym fanom azjatyckich produkcji spod znaku magii i miecza.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W ostatnich kilkunastu miesiącach kino azjatyckie przeżywa prawdziwy renesans, zarówno w dziedzinie... czytaj więcej
Nie ukrywam, że idąc na nową chińską super produkcję, miałem nadzieję, że otrzymam obraz w stylu "Hero"... czytaj więcej
Dopiero od jakiegoś czasu interesuję się azjatycką kinematografią. Konkretnie od momentu, w którym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones